Stat24

stat4u

Troszkę o mnie i mojej pracy

Moje zainteresowania są ściśle związane z rachunkowością, analizą finansową i finansami przedsiębiorstw. Jednak w ostatnim czasie obiektem moich zainteresować stała się sprawozdawczość jednostek zarządzającymi nieruchomościami a w szczególności spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych. Interesuję się nie tylko obowiązkową sprawozdawczością ale również sprawozdawczością wewnętrzną czyli skierowaną do zamieszkujących zasoby mieszkaniowe i ponoszących związane z tym koszty. Są to bez wątpienia jednostki charakteryzujące się odmienną specyfiką niż przedsiębiorstwa i zarządzające blisko 7 milionami mieszkań. Uznałem, że jest to ważny temat, który wymaga kompleksowego opracowania. Analiza stosowanych rozwiązań doprowadziła do wniosku, że na gruncie sprawozdawczości tego rodzaju podmiotów można wiele zmienić aby możliwa była ocena nie tylko ich kondycji ale również efektywności. W rozpoznaniu zagadnienia pomaga mi fakt, że cały czas pracuję na stanowisku głównego księgowego w spółdzielni mieszkaniowej a dodatkowo posiadam uprawnienia zarządcy nieruchomości, które przed wejściem w życie ustawy deregulacyjnej były niezbędne do zarządzania wspólnotami mieszkaniowymi. Przyznam szczerze, że nigdy nie wykorzystywałem tych uprawnień, gdyż nie interesuje mnie samo zarządzanie lecz jedynie jego element w postaci sprawozdawczości finansowej wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych. No cóż może to i moja słabość ale jestem księgowym i analitykiem finansowym i chyba nim już zostanę. Nie chcę robić czegoś, co nie sprawia mi przyjemności i dlatego dalej będę zajmował się rachunkowością tych jednostek.

W trakcie pracy uznałem, że skoro sprawozdanie finansowe powinno dostarczać jak najwięcej informacji jego odbiorcom powinno mieć inny kształt niż obecnie opracowałem model takiego sprawozdania a część wyników mojej pracy opublikowałem. Nie liczę oczywiście, że model ten zostanie uznany za obowiązujący, gdyż osoby sporządzające takie sprawozdanie nie są zainteresowane dostarczeniem zbyt szerokiej informacji o swojej działalności a odbiorcy tych informacji najczęściej nie wiedzą, czego mogą oczekiwać od sprawozdania finansowego. Oczywiście konsultowałem zaproponowany model sprawozdania finansowego, ale choć przez praktyków uznany został za udany, ale też za zbędny. Może to i racja, bo skoro coś przez kilkadziesiąt lat funkcjonuje to, po co to zmieniać?

Wcześniej interesowałem się zjawiskiem szeroko rozumianym zjawiskiem upadłości począwszy od jej powodu, wczesnego rozpoznawania jej zagrożeniem (szczególnie na podstawie modeli wczesnego ostrzegania) poprzez działalność takich przedsiębiorstw (w sensie nie tylko księgowym, ale i prawnym) a skończywszy na sporządzaniu sprawozdań finansowych takich przedsiębiorstw. Ostatnie zagadnienie stało się tematem mojej rozprawy doktorskiej, w której kompleksowo opracowałem model sprawozdania finansowego przedsiębiorstwa w upadłości likwidacyjnej. W rozprawie tej zaproponowałem zmiany zasad prowadzenia postępowania upadłościowego i wskazałem brzegowe warunki, które pozwoliłyby wcielić je w życie. Jedną z propozycji zmian było wprowadzenie do prawa upadłościowego instytucji "poczekalni upadłości". Była to śmiała propozycja dotychczas niewykorzystywana w żadnym systemie prawnym, ale jak każda nowość posiada swoich entuzjastów, ale też przeciwników. Prowadzone badania spowodowały, że przez wielu zostałem uznany za eksperta w tej dziedzinie. Nie wiem, czy to nie jest przesada, że niby od razu ekspertem ale przyznam, że znam to zagadnienie bardzo dobrze, co wykorzystałem przy sporządzaniu kilku ekspertyz na temat upadłości i zagrożenia nią. Czuję się też pewnie przy sporządzaniu propozycji układowych na potrzeby postępowania upadłościowego, innej dokumentacji ale też przy negocjacjach z wierzycielami.

Skąd moje zainteresowanie upadłością?

Swój pierwszy kontakt ze zjawiskiem upadłości zawdzięczam przypadkowi, który niejako pokierował moimi zainteresowaniami. Przypadkiem tym było podjęcie pracy, w spółce, wobec której ogłoszono upadłość z możliwością zawarcia układu. Miałem okazję obserwować funkcjonowanie takiego podmiotu z jego wnętrza, analizować powód tego stanu i szukać możliwości jego pozytywnego, zakończenia. Moje starania nie zostały zakończone sukcesem. Zadziwiający dla niego był fakt, iż przedsiębiorstwo wzrastające w kolejnych latach w ciągu jednego kwartału praktycznie straciło rację bytu. Moja ciekawość i „żyłka” badacza spowodowała, że dalsza moja kariera zawodowa skierowana była na wyszukiwanie podmiotów zagrożonych upadłością i chęć niesienia im pomocy. Choć okupiona moim ogromnym zaangażowaniem to włożona praca nie zawsze przynosiła oczekiwany efekt. Działanie takie przypominało często reanimację zmarłego pacjenta, czyli w przypadku przedsiębiorstw chęć ratunku w momencie, gdy było już właściwie za późno na jakikolwiek ratunek. Pragnąłem włożyć swój skromny udział w „ratowanie” upadłych lub zagrożonych upadłością podmiotów poprzez opracowanie metody pozwalającej wykryć zagrożenie upadłością znacznie wcześniej niż wystąpią widoczne symptomy kryzysu. Chciałem opracować model uniwersalny dla polskiej gospodarki, na bazie modeli już opracowanych dla określonego segmentu przedsiębiorstw. Pod wpływem inspiracji płynącej z rozmowy z przyszłym opiekunem naukowym zmieniłem nieco kierunek badań. Analiza literatury, przepisów prawnych i stosowanej praktyki w dziedzinie sporządzania sprawozdań finansowych przy odrzuceniu założenia kontynuacji działalności pokazała, że na tym gruncie pozostało jeszcze wiele do zrobienia. Posiadane doświadczenie w pracy w upadłych podmiotach i analiza przypadków innych przedsiębiorstw pokazały, że największe braki występują w zakresie wyceny składników bilansu przedsiębiorstwa i ich prawidłowej prezentacji. Dlatego właśnie temu zagadnieniu, a więc wycenie przedsiębiorstwa, jego majątku, zasad i terminów sporządzania sprawozdań w razie jego upadłości połączonej z likwidacją na skutek trwałej utraty przez nie zdolności do kontynuacji działalności, poświęciłem swoją rozprawę.

Moją największą pasją jest jednak historia rachunkowości, której poświęcam swój wolny czas. Gromadzę historyczną literaturę i bywam w archiwach. Nie zaczynam pisać na ten temat z obawy, że mógłbym nie skończyć tematu i zanudzić czytelnika ale jeśli czytelnik byłby zainteresowany tym zagadnieniem to chętnie porozmawiam na ten temat. Uprzedzam jednak, że może być ciężko zmienić temat. :):)

Dlaczego doktorat?

Od wielu lat jestem praktykiem księgowości i prawdopodobnie na stałe pozostanę związany ze stanowiskiem księgowego. Powód tego jest prosty – kocham swoją pracę. Ale cóż ...... nie miałem doświadczenia ani wiedzy na temat pracy naukowej a uznałem, że są one niezbędne, aby pomóc upadającym przedsiębiorstwom. W moim przekonaniu jedyną drogą, aby się tego nauczyć było rozpoczęcie studiów doktoranckich i kontakt ze środowiskiem akademickim. Chęć niesienia pomocy „ofiarom” upadłości wynikała z tego, że z powodu upadłości poszkodowana jest pewna grupa społeczna (głównie. wierzyciele). Jest również faktem, iż właśnie tej grupie należy się uzyskanie rzetelnej informacji na temat możliwości odzyskania własnego majątku z masy upadłościowej. Zajmując się tą tematyką, miałem nadzieję, że opracowane jednolite i uproszczone zasady prezentacji danych zawartych w sprawozdaniu finansowym pozwolą podjąć właściwą decyzję wierzycielom i sądowi przy wyborze formy postępowania upadłościowego, a szerszej grupie odbiorców ocenić efekty działania syndyka masy upadłościowej. W moim przekonaniu udało mi się. Opracowałem model i poznałem metody pracy naukowej i to było dla mnie najważniejsze. I tu muszę się pochwalić, że miałem szczęście uczyć się od najlepszych. Studia doktoranckie ukończyłem w Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego. Studia te umożliwiły mi też kontakt z wieloma liczącymi się w świecie specjalistami nie tylko z dziedzinie rachunkowości. Z kolei kontakty te pozwoliły mi czerpać ogromną wiedzę niemal z każdej dziedziny, którą byłem zainteresowany. Dodatkową korzyścią, ale też i swego rodzaju sukcesem było uzyskanie stopnia naukowego dzięki rozprawie, której promotorem była Pani prof. dr hab. Ewa Walińska. Przedmiotem rozprawy stała się nie tylko forma sprawozdania finansowego przy odrzuceniu możliwości kontynuacji działalności, ale również wybór momentu, w którym należy je sporządzić, i w części forma postępowania upadłościowego. Wskazałem jednocześnie kierunek dalszych koniecznych badań i zmian legislacyjnych dotyczących upadłości. Czy zaproponowane zmiany zostaną wprowadzone w życie? Na pewno nie wszystkie, ale być może część zaproponowanych rozwiązań pomoże poszkodowanym w wyniku upadłości a to byłoby dla mnie największy sukcesem.

W swoich badaniach na temat powodów upadłości, wczesnego wykrywania zagrożenia jej wystąpienia i liczby upadłości wykorzystywałem gotowe modele, których prekursorem był prof Altman, który zbudował model na podstawie, którego można przewidzieć ewentualne problemy finansowe, określić zagrożenie związane z upadłością przedsiębiorstwa. Model Altmana stworzony został dla spółek giełdowych w USA w latach 60. Od tego czasu zmieniła się również gospodarka. Spowodowało to małą użyteczność tego modelu. Dodać należy,  że polska gospodarka w sposób znaczący różni się od gospodarki  USA, co pogłębia niską skuteczność tego modelu w prognozowaniu polskich przedsiębiorstw. Obecnie każda z gospodarek posiada własne modele, przeznaczone dla różnych gałęzi. Polska nauka nie pozostaje, w tej dziedzinie, w tyle i posiada kilkanaście modeli wczesnego ostrzegania dla różnych gałęzi gospodarki. Nie został jednak stworzony model uniwersalny, o jakim marzyłem i pragnąłem stworzyć na wstępie mojej pracy naukowej. Uzyskana wiedza przekonała mnie, że model taki prawdopodobnie nie zostanie nigdy stworzony a jeśli jednak ktoś pokusi się o jego stworzenie to prawdopodobnie jego skuteczność będzie zbyt niska, aby mógłby on być wykorzystywany w praktyce.

Na co dzień jestem głównym księgowym, a do moich zadań należy bardziej wyjaśnianie sald kont księgowych niż sama analiza, stąd swoich zainteresowań nie mam możliwości, zbyt często rozwijać w pracy zawodowej, dlatego czynię to z wielką pasją w czasie wolnym. W mojej pracy bardziej istotna staje się wiedza z zakresu prawa podatkowego i znajomość ustawy o rachunkowości, niż umiejętność pracy z danymi finansowymi. Chcąc połączyć przyjemne z pożytecznym opanowałem do perfekcji umiejętność importu danych bezpośrednio z bazy systemu finansowo księgowego do Excela i Accessa i przy pomocy tworzonych arkuszy, formularzy i kwarend analizuję posiadane dane, bardzo często zupełnie niepotrzebnie, gdyż wyniki analizy najczęściej nie są nikomu prezentowane a wykorzystywane jedynie na potrzeby moich badań. Poniekąd przyzwyczaiłem się już do sytuacji, że moje zamiłowanie analityka finansowego nie jest nikomu potrzebne. Jest mi nieraz przykro, że w oczach wielu zarządzających przedsiębiorstwami analityk finansowy uchodzi często za „specjalistę do spraw niepotrzebnych”. Nie jest to zdrowe podejście, ale moje optymistyczne nastawienie do życia pozwala mi wierzyć, że przyjdzie czas na zmianę tego podejścia.

Prowadziłem też zajęcia na kilku wyższych uczelniach. Obecnie, z powodu chęci dalszego rozwoju, moim jedynym miejscem pracy naukowej jest Uniwersytet Łódzki, gdzie najchętniej prowadzę przedmioty praktyczne.  Do wszystkich zajęć staram się jak najlepiej przygotować a w sytuacji, gdy wyjaśniam coś w sposób niezrozumiały dla ogółu jestem wdzięczy, gdy ktoś zwraca mi uwagę i prosi o dodatkowe wyjaśnienia. Uważam, że ucząc innych sam się rozwijam i rozszerzam własne horyzonty. Dlatego też najbardziej cenię dociekliwych studentów, którzy zadają dużą ilość, często trudnych pytań, na które zawsze chętnie odpowiadam, studentów, którzy są głodni wiedzy, którą mogą uzyskać od innych. Chęć zdobycia wiedzy przez innych podnosi sens mojej pracy dydaktycznej, który dla odmiany „niwelują” często (kłopotliwe dla studenta) sytuacje, gdy student, który powinien uczestniczyć w wykładach i znać wykładowcę i jednocześnie egzaminatora podchodzi do niego przed egzaminem z zapytaniem: czy on też czeka na egzamin u tego Jędrzejewskiego? Do każdych zajęć przygotowuję materiały, które dostarczam najczęściej w formie elektronicznej. Do wykładów są to najczęściej wydruki prezentacji w formacie PDF, które omawiam w trakcie wykładów oraz często dodatkowe materiały. Do ćwiczeń są to zadania, które są rozwiązywane w trakcie ćwiczeń oraz zadania dodatkowe do samodzielnego rozwiązania. Często dostarczam też rozwiązania do zadań dodatkowych. Jeśli studenci oczekują większej ilości materiałów chętnie je przygotowuję. Każdą wątpliwość odnośnie omawianych zagadnień staram się omawiać na bieżąco w trakcie zajęć, bezpośrednio po nich, w trakcie konsultacji lub indywidualnie za pomocą maila lub telefonicznie. Poświęcony Państwu czas nie odgrywa większej roli jeśli może on pomóc w zdobyciu wiedzy. Bywają oczywiście sytuacje, że czas nie pozwoli mi odpowiedzieć natychmiast w takich sytuacjach proszę o zrozumienie i chwilę cierpliwości. Bywa też, że w trakcie zajęć padnie pytanie, na które nie znam odpowiedzi, wymaga ona chwili zastanowienia  lub sprawdzenia w aktach prawnych. W takich sytuacjach również nie zostawiam pytań bez odpowiedzi lecz dostarczam ją tak szybko jak jest to możliwe. Wszelkie egzaminy i zaliczenia nie są trudne dla osób, które aktywnie uczestniczą w zajęciach. Wszystko co wymagam jest wcześniej omówione w trakcie zajęć. Forma sprawdzenia wiedzy jest zawsze pisemna a pytania dla równoległych grup różne choć na porównywalnym poziomie trudności. Najczęściej umożliwiam kilkukrotne poprawianie uzyskanych ocen pod warunkiem, że uzyskana wcześniej ocena nie jest gwarantowana przy jej poprawianiu. Jeśli prowadzę klika równoległych grup zajęciowych można przystąpić do egzaminu lub zaliczenia z inną grupą jeśli pozwolą na to warunki lokalowe. Preferuję praktyczny sposób zaliczenia czyli zadanie z danego przedmiotu. Bardzo niechętnie sprawdzam wiedzę przy pomocy testów, gdyż moim zdaniem nie oddają one wiedzy. Jeśli dam się jednak przekonać do testowej formy egzaminu to pytania zawsze wymagają myślenia, co często odczytywane jest, że są "podchwytliwe". Biorąc pod uwagę, że w trakcie zajęć wykazuję się najczęściej pełnym zaangażowaniem wydaje mi się, że mam prawo również wymagać opanowania przekazywanej wiedzy.